Polska przygotowuje księżycowego skoczka. To on będzie skakał po Księżycu z miejsca na miejsce

Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat ludzkość opracowała i dopracowała metody badania odległych ciał niebieskich za pomocą aparatów bezzałogowych. Po pierwszych lądownikach, które po wylądowaniu na powierzchni Księżyca czy Marsa, pojawiły się także mniejsze i większe łaziki, a w ostatnich latach także pojawił się dron latający nad powierzchnią Marsa. Teraz jednak rozpoczęto budowę nowego rodzaju urządzenia, które może zrewolucjonizować badanie powierzchni Księżyca. Urządzenie to powstaje w laboratoriach polskiej firmy Astronika.
Polska przygotowuje księżycowego skoczka. To on będzie skakał po Księżycu z miejsca na miejsce

Kiedy dron Ingenuity dotarł na powierzchnię Marsa, jego podstawowym zadaniem było potwierdzenie, czy jesteśmy w stanie wykonać kontrolowany lot nad powierzchnią innej planety, w rzadkiej atmosferze i przy innym przyciąganiu grawitacyjnym niż ziemskie. Optymistyczna wersja zakładała wykonanie maksymalnie 5 lotów (każdy kolejny coraz bardziej skomplikowany) w ciągu 30 dni. Wyniki tego eksperymentu przerosły oczekiwania twórców drona. Urządzenie na przestrzeni trzech lat wykonało ponad siedemdziesiąt lotów, i to bez żadnego wysiłku. NASA w międzyczasie zaczęła pracę nad kolejnym, nieco większym dronem marsjańskim.

Nie każdą technologię da się zastosować jednak wszędzie. Dron Ingenuity na Marsie musiał zmierzyć się z atmosferą ponad sto razy rzadszą niż na Ziemi. Z tego też powodu inżynierowie musieli go wyposażyć w szybko rotujące wirniki i ograniczyć jego masę do minimum. W przypadku eksploracji Księżyca żaden dron jednak sobie nie poradzi. Łopaty wirnika, niezależnie od ich rozmiaru i prędkości wirowania nie miałyby się tam, od czego odpychać. Czy zatem jesteśmy skazani na badanie Księżyca jedynie za pomocą łazików?

Czytaj także: Łazik Perseverance fotografuje nietypowy niebieski zachód Słońca na Marsie

Nic bardziej mylnego! Inżynierowie z polskiej firmy Astronika w ramach kontraktu realizowanego na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej budują właśnie pierwszego „księżycowego skoczka”. Skoro nad powierzchnią Księżyca nie da się latać, to można zawsze skakać, odbijając się od powierzchni Księżyca niczym astronauci w trakcie misji realizowanych w ramach programu Apollo.

Możliwość odbijania się od powierzchni Srebrnego Globu, wznoszenia się na wysokość nawet trzech metrów, a potem swobodnego opadania ku powierzchni sprawi, że taki „skoczek” będzie w stanie bez problemu pokonywać wszystkie przeszkody, jakie mogłyby stanowić dla typowego łazika problem nie do pokonania. Zważając na to, że na powierzchni Księżyca jak na razie nie ma ulic, ani nawet wydeptanych dróg, możliwość pokonywania przeszkód i przeskakiwania mniejszych skał jest ogromną zaletą każdego urządzenia tego typu.

Na początku marca przedstawiciele firmy Astronika zaprezentowali w Europejskim Centrum Badań i Technologii Kosmicznej w Noordwijk w Holandii gotowy mechanizm jednej z nóg powstającego skoczka.

Całe docelowe urządzenie będzie miało masę około 10 kilogramów. To niewiele, ale trzeba tu pamiętać, że niezwykle zdolny do badania powierzchni Marsa dron Ingenuity miał masę zaledwie 1,8 kilograma. Inżynierowie Astroniki mają zatem sporo „miejsca” do stworzenia rewolucyjnego robotycznego badacza Księżyca.

Czytaj także: Coś uderzyło w niewidoczną stronę Księżyca. Głośna sprawa doczekała się rozwiązania

Naukowcy zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt potencjalnej misji skoczka na Księżycu: nawet jeżeli po jakimś skoku taki aparat utknie w jakiejś szczelinie, z której nie będzie się w stanie wydostać, misja i tak zakończy się sukcesem. Jakby nie patrzeć, wszystkie dotychczas realizowane misje, ze względu na ograniczenia mobilności łazików, realizowane były w terenie stosunkowo płaskim, po którym da się jeździć. Jest to zazwyczaj najmłodszy teren na Księżycu. Skoczka natomiast będzie można wysłać w teren znacznie trudniejszy, gdzie będzie ,mógł on badać skały i struktury pochodzące z zupełnie innego etapu historii naszego układu planetarnego.

Zważając na to, że aparat ma być wyposażony w kamery oraz instrumenty zdolne do badania składu chemicznego pyłu księżycowego, czy też w spektrometry, możemy za jego pomocą już wkrótce uzyskać zupełnie nowe informacje dotyczące — jakby nie patrzeć — naszego najbliższego sąsiada w Kosmosie.

Warto tutaj także zwrócić uwagę na jeszcze jeden, niezwykle istotny fakt. Kolejne wersje skoczka będzie można w przyszłości wykorzystać także do badania Marsa, planetoid, księżyców planet gazowych, czy też planet karłowatych. Potencjalnie jest to zatem niezwykle interesujący i rozwojowy projekt.

Konstruktorzy skoczka mają nadzieję, że ESA wkrótce zleci budowę pełnoskalowego skoczka, który mógłby już być wykorzystany w jednej z przyszłych misji księżycowych.

Więcej:księżyc